poniedziałek, 9 grudnia 2013

Żyj liniowo a nie punktowo.



Żyj liniowo a nie punktowo. Co to znaczy i jaka jest różnica?
Zacznę od tego że wielu z nas (mam tu na myśli większość żyjących obecnie ludzi) ja również tak miałem i czasami jeszcze mam :), żyje punktowo. Chodzi o to że szukamy potwierdzenia własnej wartości, szukamy szczęścia i siebie w zewnętrznych osiągnięciach. Nie zwracamy uwagi na drogę, liczy się wyłącznie cel.  

Wypłata raz w miesiącu, kupno nowego tv, auta a może ekspres do kawy? Tak kawa wtedy na pewno była by lepsza... ;)
Jeżeli dostanę od losu coś wyjątkowego poczuję się spełniony, jeżeli wybuduje domu lub zdobędę mieszkanie będę wiedział po co tu przybyłem. Dopiero po zrobieniu dyplomu poczuje się wartościowo. 

Bez prawa jazdy jestem do niczego. Sam kiedyś uznałem że po przeczytaniu książki poczuje się lepiej, coś zrozumiem i coś osiągnę. Nie mogę być szczęśliwa/y do puki nie będę w stałym związku lub nie. Dopiero gdy skoczę na linie w przepaść lub przejadę się wyścigowym motorem poczuję że żyje. 

Muszę schudnąć lub przytyć, poznać obcy język, nauczyć się tańczyć czy wspaniale gotować coraz to lepsze potrawy.

Takich celów są w naszym życiu miliony! Wystarczy się chwilę zastanowić, po obserwować własne myśli by się przekonać jak często żyjemy na jakimś braku. To jest straszne!
Absolutnie, absolutnie nie neguję osiągania celów. Sam również będę za niedługo rozpoczynał budowę domu, która pewnie trochę potrwa. Jeszcze z dwa lata temu gdy marzyłem o działce myślałem jaki będę ja szczęśliwy.

Mam dzisiaj działkę i co? Kompletnie NIC się nie zmieniło, miałem być taki szczęśliwy a nie jestem. To znaczy jestem ale nie dlatego że mam działkę. Jeździłem i mam na pewno zamiar jeździć po różnych szkoleniach rozwojowych. Ale one nie są celem. Co roku piszę listę rzeczy "Cele na rok 2014" (tak będzie w obecnym :) Ale jest to tylko i aż szkielet działań. Elastyczny i nie przymusowy!

Jeżeli coś osiągnę to fajnie, jeżeli nie to też dobrze :) Nowe auto? Pewnie że by się przydało ale obecne sprawdza się bardzo dobrze w tym do czego zostało stworzone. Przyjdzie odpowiedni czas to je wymienię na lepsze. Chodzi o to że w pewnym momencie można być jak Alicja w krainie czarów. Wieczne bieganie za króliczkiem którego nie można złapać.

Owszem osiągnę cel, poczuje się miło, wartościowo i tak dalej (bardziej to ego). Co się dzieje za chwilę , za dzień lub miesiąc? Magia pryska jak mydlana bańka. Nie ma już takiego podniecenia. Są już nowsze telewizory, nowsze auta, sąsiad ma ładniejszy i większy dom a kolega osiągnął sukces zawodowy. O losie, znowu nic z tego :( miałem być taki szczęśliwy i cholera nie jestem! Ale zaraz, zaraz, wiem idę szukać nowego celu. Mechanizm zupełnie jak u alkoholika, jak se walnę setę to będzie mi lepiej, hmmy ale na jak długo i jakie będą tego konsekwencje?

Jeszcze raz, napisz sobie proszę na kartce co byś chciał/a zdobyć i osiągnąć. Nie spiesz się. Kiedy już napiszesz przeczytaj za miesiąc ile z tych rzeczy jest dla Ciebie nadal ważnych. Być może już okaże się że część z nich tak naprawdę to Ci nie jest potrzebna.

Przejdź przez mieszkanie czy pokój, pozaglądaj do szafek, przetrzep strych i piwnicę. Być może znajdziesz rzeczy które stanowiły dla ciebie jakąś wielką wartość, wywoływały mnóstwo emocji i miały być takie piękne. Co się stało ? Czemu leżą teraz pod stertą innych pudeł same i nie pamiętane?

Otóż temu że NIC CO NA ZEWNĄTRZ NIE MOŻE CIĘ UZUPEŁNIĆ. Możesz wyznaczać sobie zadania, bezczynność jest czymś strasznym! Osiąganie rozwoju, bogactw materialnych może być bardzo fajne i przydatne. Pamiętaj tylko że NA GŁĘBSZYM POZIOMIE SZCZĘŚCIA I SPOKOJU JESTEŚ KOMPLETNA/y OD URODZENIA! NIC NIE MOŻE CIĘ UZUPEŁNIĆ!

Jakie by to niebyły szczytne cele, nie będziesz szczęśliwsza/y dzięki zdobywaniu tych celów. Jeżeli takie masz, to uwierz mi proszę że to powierzchowna euforia powoduje napływ przyjemnych emocji. Życie z punktu A do punktu B jest frustracją z ochłapami radości! Powiedzenie że "wszystko co dobre szybko się kończy" to takie właśnie życie, gdy osiągniesz cel B szybko się nudzisz, szukasz dalej, w pewnym momencie pojawia się gdzieś daleko na horyzoncie C. Biegniesz do niego nie widząc co się dzieje w okół, w końcu osiągasz wymarzone C i co?

Koło się powtarza po jakimś dłuższym lub krótszym czasie. Naprawdę, wyznaczanie celów jest wspaniałe, dzięki nim dużo się dzieje. Ważne by nie wpaść w wir. Wyobraź sobie że za chwilę pojedziesz przepiękną trasą w cudownym krajobrazie. Trasa jest prosta i ma z kilometr długości. Już ze startu widać metę. Powiedz ile zapamiętasz, zobaczysz czy doświadczysz z tej trasy jeżeli będziesz potrzeć wyłącznie na metę? Mnóstwo rzeczy które sprawiły by ci przyjemność po drodze, bezpowrotnie ominiesz!

Kiedy ostatnio widziałaś piękny wschód lub zachód słońca? Pierwsza gwiazda wieczorem czy rosa o poranku a może ptaki po drodze do pracy lub bawiące się dzieci w parku? Wszystko to jest cały czas w okół Ciebie. Dostrzeganie takich cudów to jeszcze większy cud! Już nie potrzebujesz osiągać wielkich ideałów żeby być spełniona/y. Nagle powiedzenie "wszystko co dobre szybko się kończy" już Cię nie obowiązuje, tak naprawdę nigdy nie obowiązywało. Sama/sam wierzysz w to w co chcesz wierzyć!

Nie żyjemy tu wyłącznie dla dyplomów, medali czy innych osiągnięć. Żyjemy tu dla doświadczeń, doświadczeń które są cały czas! Teraz doświadczasz czytania tekstu z blogu :),
teraz zapewne myślisz "hmmy faktycznie" i się uśmiechasz ;).

W jednym zdaniu: PO PROSTU ŻYJ.

                             Aquarius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz