czwartek, 19 czerwca 2014

Cielak i franca ! Czyli kilka mitów o trzeźwym alkoholiku i jego bliskiej ;)


Poniższy tekst jak zwykle wynika z moich doświadczeń i obserwacji. Głównie będę pisał na przykładzie on pije ona nie, ale oczywiście można to odwrócić bo w końcu mamy równo uprawnienia i kobiety też
 się uzależniają, w pewnym sensie mają gorzej bo facetom społeczeństwo więcej wybacza...


Pracując ostatnio u pewnego klienta podczas rozmowy wyszła ciekawa rzecz o której właściwie zapomniałem. Kim według wielu ludzi a przynajmniej tych nadużywających alkoholu są trzeźwiejący alkoholicy? Ludzie tacy którzy nigdy nie mieli styczności z takim tworem którym jest trzeźwy alkoholik, często przypisują cechę szeroko pojętego pantoflarza który dał się zdominować starej ;) Ona natomiast to wredna franca.  O ile żona nie piła a facet przestał pić by ratować resztki tego co zostało (tak jak w moim wypadku) z automatu przykleja mu się etykietę cielaka! Krótka anegdotka :

Na jednej z bram wiodących do raju widać napis: "Dla pantoflarzy", na drugiej: "Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety".
Przed pierwszą bramą kłębi się tłum zmarłych, przed drugą stoi jedna samotna duszyczka.
Podchodzi do niej święty Piotr:
- A ty co tu robisz? - pyta.
- Nie wiem... żona kazała mi tu stanąć... ;-) 


Wiem że patrząc z boku można tak myśleć, w końcu sam podkreślałem że ludzie którzy nie piją nie korzystają z życia... (tak jak ja bym korzystał mając w głowie w kółko to samo pragnienie i nic po za tym)
Często obarcza się "winą" żonę czy kobietę z którą jest/był nasz delikwent. To proste, aktywny alkoholik jest mistrzem manipulacji, tak bardzo potrafi owinąć sobie ludzi w okół palca że nikt nie jest w stanie tego zauważyć (dopiero po czasie kiedy pozna się naszego kolegę) Miłe słówka, pomoc w różnych pracach za piwo lub kilka drobnych są atrakcyjne.

Kiedy trzeba to się użala innym razem jest jak super hero, dzieje się to wszystko po za jego domem i rodziną dlatego że ci najbliżsi znają go "od kuchni". Kiedy jeszcze piłem ktoś mi powiedział że kłamię nawet jak mówię dzień dobry...

Najbliżsi bardzo często są przeszkodą w piciu więc często obrywają aktywnie (od słów po rękoczyny) lub pasywnie ( foch lub szeroko pojęty brak ojca, matki, męża czy żony) Dlatego właśnie patrząc z boku ludzie mówią że to był dobry człowiek, dzień dobry mówił, ukłonił się i pomógł, a że lubił wypić? Jaki chłop nie wypije... To ona, franca, jak mogła go zostawić!

Współuzależnieni (o czym będzie artykuł) mają często ogromny dylemat co zrobić. Kiedy czara goryczy zaczyna się przelewać, kiedy dana osoba ma już dość krzywd, jest jedna rzecz która ją powstrzymuje od podjęcia konkretnych decyzji (sprzątanie wymiocin po kimś nie jest jedną z nich...!) 

Otóż strach przed opinią innych ludzi powoduje całkowite wypaczenie rzeczywistości. To właśnie lęk przed osądem  jak mogę jemu to zrobić, powinnam się pogodzić ze wszystkim i czekać w nadziei że będzie lepiej... Uwierz że bez konkretnych decyzji nie będzie lepiej! Nie należy się bać opinii innych ludzi bo tak naprawdę żaden z oceniających cię nie jest w twojej skórze i nie ma zielonego pojęcia co przeżywasz, bo gdyby miał to by zrozumiał i zaakceptował twoje decyzje!

Ktoś kto nie był z czynnym alkoholikiem nie wie co to niepewność w każdej chwili, samotność, napięcie i strach. Prawda jest taka że zawsze ktoś ci przyklei etykietę! Dla kogoś będziesz zołzą dla kogoś bohaterką godną naśladowania, ważne co ty czujesz!

U pijących nie jest inaczej, jednym z hamulców w podjęciu leczenia jest strach przed opinią, jak będę wyglądał w oczach kumpli, nie pójdę do tych nawiedzonych staruchów z AA i terapii, nie zrobią ze mnie wariata, precz z tą sektą! Sam kilku kumpli odstawiłem, większość z nich zrozumiała moje decyzje, w związku z tym że byłem z nimi szczery temat obszedł się bez większych akcji... Panowie, dziękuje wam za wszystko, kumplami będziemy dalej ale bezalkoholowymi część więzi nie przetrwała tej próby. Wiem że niektórzy nazwali mnie pantoflarzem, cześć z nich już nie żyje...

Panie i panowie, podjęcie leczenia to oczywista oczywistość, nie ma się czego wstydzić. Wyobraź sobie siebie z punktu widzenia trzeciej osoby, jak w kamerze z monitoringu,  jesteś w pełni sił, zadbany i odpowiedzialny, być może coś ćwiczysz, być może jedziesz na urlop. Wyobraź sobie jak spełniasz swoje cele, jak materializuję się twoje marzenia. Zrób sobie taką wizualizacje, oddaj się fantazji na kilka minut.........................................................................................................................................................
.................................................................................................................................................................

Już?, teraz wyobraź sobie siebie też z punktu widzenia kamery monitoringu, jak leżysz we własnych wymiocinach, jak słaniasz się na lewo i prawo publicznie lub w samotności, jak kradniesz by kupić używkę, jak kłamiesz i ranisz bliskich. Jak zawodzisz ukochaną i dziecko, jak łamiesz obietnice, jak zostawiasz zapłakaną żonę trzaskając drzwiami...kurwa mać! czasami ciary mi przechodzą na myśl o tym jaki miałem zakuty łeb! :-( Jak udajesz kogoś kim nie jesteś, jak martwisz się o kasę, jak ci wstyd kiedy ktoś upomina się o pieniądze które pożyczyłeś... Teraz sam sobie odpowiedz, który obraz jest dla Ciebie źródłem wstydu a który dumy. Kto jest ważniejszy? Opinia ludzi czy Ty i najbliżsi? Ci którym na Tobie zależy zaakceptują twoje decyzje, czy będzie to rozwód czy podjęcie leczenia! A reszta? A reszta niech się goni!

Pamiętaj że trzeźwiejący alkoholicy to nie tylko 100-u letni parafianie, że to nie tylko ludzie którzy wybierają się już na tamten świat. Średnia wieku trzeźwiejących alkoholików spada wraz ze wzrostem ludzkiej świadomości.

Dzięki tej świadomości podnosi się również poziom dna potrzebny do odbicia, nie trzeba już rozpieprzyć wszystkiego by podjąć drogę trzeźwości. Trzeźwiejący alkoholicy to odpowiedzialni i bardzo ciekawi ludzie :) To ludzie z całej wysokości drabiny społecznej, biznesmeni, przedsiębiorcy, nauczyciele, lekarze, policjanci, fachowcy i Bóg wie kto jeszcze, blogerzy i pisarze też, nawet jednego znam ;) Ludzie którzy śmieją się i bawią lepiej niż nie jedna dusza towarzystwa po kilku głębszych. Ludzie o różnych zainteresowaniach i pasjach. Podobnie jak ich bliscy, są bardzo wrażliwi, empatyczni i na swój sposób obiektywni.

Wyróżniają się grupą bardzo pożądanych cech. Kiedyś słyszałem że alkoholik to normalny człowiek tylko że bardziej skrajny...
Fakt, jak pije to kawał skurczybyka, ale jak trzeźwieje to... skromność mi nie pozwala napisać ;)  A ty jak pojmujesz tych ludzi?
Aquarius

16 komentarzy:

  1. Ja jestem synem trzeźwego alkoholika, więc temat znam bardzo dobrze.
    Jest dużo strat związanych z zaprzestaniem picia np. strata większości znajomych od kieliszka czy trudne sytuacje na imprezach (nieraz byłem świadkiem np. na weselach, gdy ktoś nachalnie namawiał mojego ojca, by się z nim napił).
    Ale tak jak piszesz - korzyści z trzeźwego życia jest o wiele więcej. To, że się żyje, że jest się zdrowym, że rodzina ma spokój i tysiące innych plusów.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając przeszłość czynnego alkoholika nie sposób wymienić plusów kiedy trzeźwieje (z tym że nie pić to jeszcze nie trzeźwieć. W końcu cały świat nie pije a jednak jakoś kiedy oglądam wiadomości to się zastanawiam jak można wpaść na takie absurdy ;) Co do namawiania to fakt, czasami jest to wkurzające. W większości wypadków od razu w takich sytuacjach mówiłem że nie piję bo podjąłem leczenie. Tabletki, prowadzenie auta, czy inne wymówki nie dadzą wiele na dłuższą metę a presja rośnie... Pozdrawiam Maks, pozdrawiam.

      Aquarius

      Usuń
    2. Jeśli w chwili zaprzestania picia odwracają się od Ciebie ludzie (znajomi, koledzy, koleżanki) z którymi miałeś sytuacje alkoholowe, to oznacza, że te znajomości nie były nic warte. Bo czy człowiek traci swoją wartość jesli odmawia picia? Nie, nie traci, tak samo jak nie traci wartości ktoś kto odmawia jedzenia orzechow bo ma na nie uczulenie. Osobiscie doświadczylem takich sytuacji, ze odwrocili sie ludzie ode mnie zktorymi imprezowalem. Ale teraz wiem, ze swoim niepiciem zaburzam im ich komfort picia.

      Usuń
    3. Co do psucia komfortu picia, zgadzam się w stu% . Sam to obserwuję. Co do pseudo przyjaciół to stare przysłowie mówi że przyjaciół poznaje się w biedzie :) pozdrawiam.

      Usuń
  2. Witam,
    Mam pytanie.
    znalazłam u Ciebie na blogu takie zdanie "Boże proszę nie pozwól mi zapomnieć że
    nie jestem nauczycielem a cały czas uczniem." Kto jest jego autorem, bo chcialam je zacytować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, to zdanie pod wpływem chwili napisał Aquarius czyli ja :) aczkolwiek powiem że niedawno słyszałem coś w podobnym kontekście. Oczywiście nie kopiuje nikogo :) Jeżeli chcesz to w wątku "Złote myśli by ja" są inne podobne :) zdania mojego autorstwa :) Miłego Aquarius.

      Usuń
  3. Skromny ten Aquarius co?:).a ten ekran komputera to czasem jedyny możliwy kontakt z takimi ludźmi i problemami..Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  4. bo ten aquarius czasem jak cos napisze to szok!!skad mu sie biora takie powiedzonka???nie mam pojecia ale sa trafne bardzo trafne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustawiam uszy miedzy Jowisza a Saturna ;-) albo nie :-)

      Usuń
  5. Z wielkim zainteresowaniem czytam Pana artykuly.Musze przyznac, ze wiele daly mi do myslenia. Moj maz czesto wpada w tgzw. "cog: picia .Zaczyna sie w weekend i konczy na drugi,( opuszcza prace)Ale oczywiscie twierdzi, ze nie jest alkoholikiem.Tak , jestem dla niego wredna,przyznaje sie ,nie moge sie opanowac.Robie glupie zeczy,wiem , ze to nie ma sensu. Nie wiem nawet , czy chce mi sie jemu pmagac,stracilam nadzieje,poza tym on nie daje sobie pomoc. Nie wiem co dalej,boje sie ,ze ktoregos dnia zastane go niezywego w domu( pije sam w ukryciu,zawsze chowa alkohol)Nie wiem co mam robic, jestem zrezygnowana , nawet nie chce mi sie od niego wyprowadzic...lenistwo.Bede wdzieczna za kazda odpowiedz.Dzieki , Baska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, w pierwszej kolejności potrzebujesz zmienić taktykę. Z alkoholikiem agresją nic nie zdziałasz, odpowie Ci tym samym i lub pójdzie się napić pod świetnym pretekstem, sam tak robiłem. Wredna baba w domu, wredny szef w pracy, weź tu nie pij. Na alkoholika działają konkrety i konsekwencja, może się okazać że nie masz co się poddawać bo tak na prawdę jeszcze nigdy nie rozegrałaś tego właściwie. Wiem jak się czujesz, to on chla a ty masz działać... Nie, nie masz za niego przestać pić. Masz zacząć dbać o siebie ale w właściwy sposób. Swoją drogą wydaje mi się że wiesz co zrobić. Proszę, poczytaj zakładkę "współuzależnienie" jest tam już dużo informacji, czytaj też komentarze. Na spokojnie, notuj sobie też co robiłaś a czego nie, taki przegląd działań. Jak coś to się odezwij jeszcze, będziemy radzić :-), SB

      Usuń
    2. Ale jak to dziala w praktyce??? Uzalezniony partner zrobi cos co cie krzywdzi- naturalna reakcja jest wiec zlosc czy smutek. Mamy negowac wlasne uczucia i udawac, ze nic sie nie stalo? Czy to nie bedzie dla uzaleznionego, niczym zielone swiatlo?

      Usuń
    3. Agresja jest zawsze motywowana lękiem. Normalne że kiedy się boisz, nawet nie świadomie to najczęściej albo uciekasz albo uderzasz. Jedno i drugie jest na ogół do bani. Spokój i konsekwencja ma więcej mocy, zawsze! Dlatego jazgot nad pijaną banią nie da kompletnie nic a tylko po gorszy sprawę. Natomiast konkretna rozmowa i gotowość do zmian daje cień szansy na zmianę postępowania partnera. Bądź jednak gotowa że może sama będziesz musiała wysiąść z tego wagonu, chociaż na chwilę...

      Usuń
  6. Cześć, chyba dobrze trafiłam i znajdę tu jakieś wskazówki dla siebie. Od pięciu lat jestem z facetem ,który pije, pił, bo od miesiąca nie pije, był domowy detox, obietnice ,że pójdzie do psychologa, po raz któryś z kolei i zwykle na obietnicach się kończy. Podałam rękę już kilka razy, pomogłam, ale On chyba uważa , że tak ma być. Nie wiem jak mam z Nim rozmawiać, mimo, że nie pije to nadal zachowuje się jak pępek świata, obawiam się, że bez pomocy z zewnątrz Jego trzeźwość zakończy się tak jak poprzednimi razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko, na 120% jego abstynencja zakończy się jak poprzednim razem. Trzeźwość to trochę za dużo powiedziane... Bez pomocy z zewnątrz to się nigdy nie skończy. Śledź bloga i youtube, może znajdziesz kilka odpowiedzi. Pozdrawiam, SB

      Usuń