środa, 13 sierpnia 2014

Czym jest miłość?



-Czym jest miłość?
-Miłość to światło życia...
-A czym jest małżeństwo?
-To rachunek za światło! :-D

 Zainspirowany wpisem koleżanki na temat zakochania postanowiłem sobie odpowiedzieć czym według mnie jest miłość? Co to takiego? Oczywiście byłbym bardzo naiwny gdybym stwierdził że znam odpowiedź, jedyną odpowiedź na to pytanie. Ostatecznie trudno powiedzieć czym ona jest, sądzę że w 100% i tak się nie da, niemniej wnioski są dość interesujące. To co mi wyszło nie wiele ma wspólnego z tym co się przyjęło... Zapraszam :)

Więc pojęcie miłości zmieniało się dla mnie z biegiem czasu.(bardzo możliwe że jeszcze ulegnie zmianie, chociaż wydaje mi się że jestem bliżej niż dalej :)  Kiedy byłem dzieckiem to miałem tej miłości sporo od mamy, później otoczenie wytłumaczyło mi że to oznaka słabości, taki mami synek. Nie chciałem być mami synkiem, więc się postawiłem!

Następnie miłość była dla mnie dupą! To znaczy kochać można było wyłącznie partnerkę! Miłość to seks... Miłość z seksem ma tyle wspólnego co krem przeciwzmarszczkowy na noc z pługiem śnieżnym...ale do tego jeszcze wrócimy.

Tak więc wynaturzeniem było kochać matkę, ojca?!, siostrę czy brata. Dlaczego? Bo chodzi o seks! Do dziewczyny lub żony mogę powiedzieć Kocham Cię, do krewnych już nie bardzo bo bywają dziwne podejrzenia, ale jak powiem do kolegi/przyjaciela, stary kocham Cię! to dopiero wynaturzenie... Niby czemu?... Skąd się wzięło określenie, Chodź się kochać, albo Uprawiać miłość? Co to jest?! :-D  Tak czy siak, seks to najwyżej dodatek, ważny dodatek ale tylko dodatek, do tego czym jest udany związek.
Mówi się że miłość jest na całe życie. Może tak być ale nie musi!

Z ukochaną kochaliśmy się bardzo, potem z wiadomych przyczyn wszystko zaczęło się sypać. Ona była dla mnie przeszkodą a ja dla niej udręką. Stało się, nasza miłość zdechła! Oczywiście to doświadczenie wsparte z obu stron (ja i ona) sprawiło że nasz związek przetrwał kryzys i rozwinął się bardziej niż kiedykolwiek, mamy dużo szczęścia. Oczywiście nie musiało tak się stać.

Mogłem dalej staczać się w dół by w końcu umrzeć. To są prawdziwe uczucia a nie hamerykańskie love story z happy endem... Znam ludzi których związek nie przetrwał tej próby i co? Czy to znaczy że oni nigdy nie kochali? Skoro prawdziwa miłość jest wieczna to nie kochali?

Bzdura, miłość do drugiej osoby nie musi być wieczna! Jeżeli ktoś daje się poniżać zasłaniając się "prawdziwą miłością" jest zwykłym kłamcą! Jeżeli ktoś daje się zabić na raty, to nawet siebie nie kocha! A co dopiero kogoś! To tylko ładne wytłumaczenie strachu przed podjęciem odpowiedzialności za siebie i czasami swoje dzieci.

Ale przecież miłością nie darzy się wyłącznie partnera czy partnerkę! Kiedyś tak myślałem ale dlatego że jej fundament to dla mnie był seks.Wiecie dzisiaj dla mnie kochać kogoś, to akceptować. Kiedyś kochać kogoś, to uprawiać seks.

Małżeństwo często zabija miłość chorą zazdrością. Czym jest zazdrość, skąd ona jest? Jej podłoże to również seks. Kiedy żona powie mi że idzie na noc do koleżanki będę spokojny ale kiedy powie mi że idzie do kolegi…Kiedy ja mówię że idę to kolegi to nie martwi się o mój tyłek, ale kiedy bym chciał się wybrać do koleżanki? Dajemy sobie z ukochaną tyle wolności na ile dzisiaj umiemy i jakoś nie mamy potrzeby eksperymentować z innymi :-)

Wiecie bez wolności nie ma miłości. Kiedy w kółko się komuś czegoś zabrania, ta osoba tak się na tym skupia że efekt jest dokładnie odwrotny od oczekiwanego. Niestety ale czasami niektórzy ludzie muszą zdradzić by dowiedzieć się czym są motyle w brzuchu, czym jest zainteresowanie przez drugą osobę, czym jest czułość. Nie mówię że jest to rozwiązanie! To nie jest rozwiązanie tylko co najwyżej łagodzenie objawów. Najpierw trzeba się dogadać w związku. Ale też nie oceniam ludzi którzy skoczyli w bok.

Dzisiaj kocham swoją córkę, mówię jej o tym często, kocham mamę czy siostrę i brata! Ba kocham swoich przyjaciół, potrafię nawet powiedzieć do kolegi stary, kocham Cię! Wiecie, dziwnie się poczułem kiedy to powiedziałem pierwszy raz ale tak już jest kiedy seksualność kuleje.( a może coś się ze mną dzieje... ;-)

Kiedy byłem dzieckiem, nie wolno mi było podjeść do sąsiadki przytulić jej i powiedzieć że ją kocham. Kochać można było tylko rodziców i rodzeństwo. Kochać można było tylko swoich. Ten naturalny stan jakim ludzie powinni się dzielić zostaje tłumiony już od dziecka. Narasta w nas i kiedy jesteśmy "dorośli" i społeczeństwo zezwala nam na to by pokochać kogoś innego, kogoś obcego (chodzi mi o partnera/partnerkę) Kiedy już możemy wylać z siebie pokłady stłumionych od dziecka uczuć, co się dzieje?

Co się dzieje kiedy przechodzimy proces zwany zakochaniem? Głupiejemy! Tak, palma nam odwala i to porządnie! Jesteśmy ślepi jak nosferatu po wyjściu z wyra w środku dnia! Jesteśmy oderwani od rzeczywistości jak większość polityków. Jesteśmy odurzeni jak podczas pobytu w wylęgarni smoków ;) To nie miłość jest ślepa moi drodzy! To nasze przekonania na jej temat! Kiedy zaczynamy trzeźwieć z zauroczenia powoli, powoli dochodzi do nas to co żeśmy odstawili ;)
Tak czy siak uczucie bardzo fajne ale zakochanie/zauroczenie to też nie miłość!

Więc co zostało? Czym jest tak naprawdę miłość? Według mnie, miłość to stan ducha. Miłość to taki stan kiedy jestem zadowolony z życia, miłość to akceptacja i głęboki spokój. Miłość to dostrzeganie pór roku, to dostrzeganie opadów deszczu czy śniegu. Miłość to zachwyt polnymi kwiatami przy drodze, miłość to autorefleksja.

Miłość to stan w którym jadący przede mną powolny kierowca nie jest palantem, pies sąsiadki szczekający w środku nocy nie jest wkurzający a pani z okienka na poczcie to normalnie do rany przyłóż... ;-) Miłość to spokój w kolejce do lekarza czy w markecie.

Uwierzcie mi że do takiego stanu nie trzeba wiele, wystarczy pół litra... Oczywiście żartuje, tak kiedyś myślałem i otrzymywałem pomyje, tego co teraz czuje, o konsekwencjach picia nie wspominając.
Wiecie co jest głównymi hamulcami tego stanu?

Oczekiwania względem siebie, kogoś i czegoś. Oczekiwanie to niezadowolenie z tego co jest, to nieustanne patrzenie za horyzont. Źródłem tych oczekiwań są błędna przekonania zebrane od urodzenia.
Przekonania często serwowane nieświadomie w dobrej wierze.

Blokadą jest porównywanie się do innych co w efekcie też wywołuje oczekiwanie i nie zadowolenie.

Źródłem jest też lęk, nie strach który pojawia się bezwarunkowo w trudnych sytuacjach a lęk, czyli czarnowidztwo i fantazmaty, to nasza wyobraźnia oddala nas od tego wspaniałego stanu jakim jest miłość.

Jakie macie doświadczenie z miłością?

Aquarius

6 komentarzy:

  1. Czym jest miłość?.Właśnie tu zostało to dosadnie nazwane:).Bez niej życie jest puste i pozbawione sensu.Ja uczyłam się tego od nowa bo jak to czasami bywa...pogubiłam się w życiu.Wszystko co mnie otacza widzę inaczej,bo przez pryzmat miłości patrzę na życie i to co w okół mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z nas błądzi na oślep, sztuka to wiedzieć że się błądzi :) Jako małe dzieci bardziej patrzeliśmy sercem niż umysłem, dlatego też byliśmy zwyczajnie szczęśliwsi. Nie wiele nam trzeba było, wszystko zachwycało i ciekawiło, wszystko wydawało się możliwe. To jest właśnie miłość :) Sama wiesz jak to jest kiedy nic się nie zmieniło a wszystko uległo zmianie :) Przez pryzmat miłości, takiej prawdziwej miłości widzimy świat taki jakim jest, a nie taki jak nas nauczono, a to jest jak zapewne wiesz, uczucie nie do opisania :) Aquarius.

      Usuń
  2. buuu czytam k czytam po kolei wszystko az zaczynam slepnac od czytania w tel...boski jestes tak fajnie piszesz!!!mowilam tobie trzymaj sie tego bo to wciaga !!!narkotyk doslownie ale taki ktory nikomu krzywdy nie zrobi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne by się nie uzależnić ;-) bo nawet od rozwoju osobistego można :-)

      Usuń